Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/371

Ta strona została przepisana.

ale oporu nie stawiała. Razem z ojcem posadzili ją w rikszy, przywieźli na Krochmalną, położyli pod kocem na sienniku, a matka parzyła rumianek i poiła ją tym rumiankiem, ze smutkiem zaglądając w jej mętne granatowe oczy. Kiedy nabrała sił, uciekła jeszcze raz, widocznie w pośpiechu, bo węzełka swego nie zabrała.
Dwa tygodnie później Uri poznał paletko na Solnej. Mówił, że w pobliżu walała się ruda peruka. Ale kiedy poszli na Solną, już nie znaleźli nikogo — ulica była pusta, a Eliasz napotkany przy wozie zaklinał się długo, że ani rudej peruki, ani czarnego palta nie widział tego tygodnia na oczy.