Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/38

Ta strona została przepisana.

rzucili pogorzelisko granatami. W obecności zebranego tłumu, który klaskał z uciechy. Zamiast płaczliwych wiedeńskich walców każdy skrzypek uliczny rżnie dziarskie berlińskie marsze. Hymn nacjonal-socjalistycznej rewolucji rozlega się nad Europą! „Und morgen die ganze Welt.” Dobre, co? A jutro ich będzie cały świat. Szmuelu, Szmuelu, bracie mój głupi. Na Węgrzech w czasie krwawego mordobicia usunięto posłów żydowskich z parlamentu, zabroniono surowo używać języka hebrajskiego. We Włoszech Mussolini wydał zakaz sprzedaży książek, w Holandii usunięto, wszystkie dzieci ze szkół, wszystkich mężczyzn z urzędów publicznych. Jak wszędzie, ścisłej rejestracji uległy majątki żydowskich rodzin. Czego ci jeszcze trzeba, Szmuelu? Madagaskar, Madagaskar... Na morzu, w okolicach Malty, zatrzymano transport emigrantów do Palestyny, a potem całe towarzystwo razem z paszportami, walizkami, pudlami, kanarkami, niańkami, Aronkiem, który nie chce jeść kaszki, i Beniusiem, który ma koklusz, zapędzono za druty. Gdzie, a jeżeli ci powiem gdzie, to ty mi uwierzysz? Oj, który naród nam dorówna w łatwowierności. Mam ci przedstawić świadectwo twojego zgonu, wtedy mi uwierzysz? Mam ci przedstawić rachunek funeralny, ile za wieńce, ile za trumnę, ile za łzy Małki-płaczki? A ja ci powiem tyle, Franco kazał wystawić u siebie obóz kompletnie wyposażony na przyjazd tysięcy ludzi, gdzie psy wyją nocami z tęsknoty za koszernym żydowskim ścierwem. Tymczasem wolno ci nie wierzyć, ale kiedy uwierzysz, będzie za późno i nie będziesz musiał w nic mi wierzyć. Człowiek umarły nie ma wiary, nawet w Pana Boga, i nic o tym Pismo nie mówi. Ani słowa, ani jednego słowa. Chyba, że ty znajdziesz. Wiary nie zabiera