— Meine Damen und Herren, da liegt der Hund begraben.
Wśród przybyszów zapanowało ożywienie.
— Bravo, Kurt!
— Ja, ja, ein Mann, ein Wort. Aber noch mein Vater pflegte zu sagen: da liegt der Hund begraben. Ich sage: da liegt der Jude begraben.
— Mit der Zeit pflückt man Rosen, Oswald.
Wśród przybyszów rozległ się śmiech, zapanowała ogólna wesołość. Klepali się po ramionach i udach.
— Bravo, Oswald! Wunderbar, Kurt! Tränen standen mir in den Augen.
Żółta parasolka podpłynęła bliżej i teraz kołysała się lekko nad wielkim dołem. Czarne buciki spychały na dno poruszony piach, który obsuwał się cicho z nieprzerwanym szelestem.
— Wie gut es sich trifft, Oswald? Oswald, ich habe eine Bitte an Sie.
— Was befehlen Sie, mein Schatz?
— Czego sobie życzę? Czcigodnej, straszliwej i eleganckiej czaszki umarlaka. Bitte schön.
— O ja, mein Schatz, aber zur grösseren Sicherheit, haben Sie Geld bei sich?
— Oswald, Oswald, eine treue Seele... Das ist nicht mit Gold aufzuwiegen.
Oficer obszedł dół i nie wypuszczając parabellum z dłoni zbliżał się do chłopców. Żółta parasolka powiewała tam i sam. Oficer z leicą przy oku zwoływał opieszałych, którzy rozproszyli się po okopisku.
— Damen und Herren, still!
— Totenstille!
— Nicht wahr?
— Bei Gott, es ist zum Totlachen!
— Damen und Herren, jetzt Totalansicht!
Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/387
Ta strona została przepisana.