— Leute zur Arbeit. Los, los.
— Was ist los? Das Schlimmste ist zu befürchten.
— Ans Werk!
Wśród przybyszów zapanowało hałaśliwe poruszenie, rozległy się okrzyki radości, śmiech.
— Meine Damen, Herren. Bitte jetzt aufstellen Sie sich. Das Gewitter zieht auf. Schnell! Aber doch sicher treten Sie ans Licht. Ans Licht! Gut, gut. Momentverschluss hundert... Mollig Bildchen. Lotte! Lotte, halten Sie sich rechts. Jetzt. Ich schiesse, bums! Danke.
— Uf!
Żółta parasolka ruszyła z uwięzi, powiewała swobodnie i lekko nad otwartymi dołami.
— Holla, Kurt! Jodallali-iii... „Mein Liebchen komm zurück...”
— Mit ein Blumenstrauss.
— Mit wendender Post!
— Halt, eine wunderschöne Bildfläche. Nochmals. — Cywile stanęli znów w zwartym szeregu, panie z przodu, panowie z tyłu, paru kucnęło nisko przy nogach kobiet na pierwszym planie. — Ruhe... Bums! Totalansicht.
Grupa przed obiektywem rozpadła się znów.
— Jodallali-iii... Jodallala-aaa... Kurt, Kurt!
— Da kommt er.
— Holla, Kurt! Was? Was... pfui, tun Sie es ja nicht. Wie sind Sie darauf gekommen?
— Jawohl, mein Schatz, es kam mir in den Sinn...
Żółta parasolka ukośnie zasłoniła mundur oficera.
— Meiner Treu, er ist kinderlieb.
Oficer nie wypuszczając parabellum z dłoni
Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/388
Ta strona została przepisana.