Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/423

Ta strona została przepisana.

rodzinę, a sam zszedł na dół. Między jego wyjściem z szopy a przyjściem Awruma minęły może dwie godziny. W tym czasie wrócił Mordarski bez jednego buta. W bucie miał trochę pieniędzy, więc musiał go zdjąć na Chłodnej. Widział, jak stróża zabrali, sam dał w łapę granatowemu i uciekł, a teraz nowinę powtórzył Awrumowi. Awrum nie wierzył. Chaskiel wszystkie przejścia zna jak własną kieszeń, stąd do samych Hal.
Do Hal? Kalman Drabik już nie puścił z rąk Awruma, póki wszystkiego nie powiedział. Tak, jest ukryte przejście do Hal, stare, znane stróżowi sprzed wojny. Awrum narysował na kawałku papieru całą drogę i z tym papierkiem i ze świeczką Kalman Drabik zniknął na podwórzu. Była już noc. Kazał im czekać, aż wróci. A Awrum pokręcił się, wrócił do stróżówki, zmienił brudną koszulę i zabrawszy coś do jedzenia poszedł do Rywy, która czekała z małą Rojzełe na strychu bez kropli wody. Rano, kiedy wyjrzeli przez szparę między nieszczelnymi deskami szopy, cała trójka z ostatnim niedużym tobołkiem szła w kierunku bramy, Rywa, Awrum i Rojzełe. Tymczasem Mordarski, ciągle w jednym bucie, kłócił się z Naumem. W którym miejscu? W którym miejscu furman kopał przełaz, o to mu chodziło. Przebudzili tych, co spali, i dopiero zaczęła się awantura. Kalman Drabik wrócił z lampą naftową, z blaszaną banieczką, z grubym wełnianym kocem. Wtedy Elijahu przełaz pokazał: trzeba było najpierw odsunąć wyrko Mordchaja Sukiennika i stos uprzęży. Niepozorne przejście wyryte było w gruzach zburzonej oficyny, aż do piwnic. Piwnice zachowały się i tam znaleźli dziury w murze prowadzące do sąsiedniego domu, dalej ciągnęły się obszerne