Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/438

Ta strona została przepisana.

gnije i cywilizacja sama. Oto nadszedł czas, kiedy dokonać się ma ostatni akt sprawiedliwości dziejowej. Niemcy wyrównają rachunek. Jawohl, w interesie ogółu. Führer i żołnierz oddany ciałem i duszą Führerowi wzięli na siebie dzieło wiekopomne — Judenfreimachung! Na zawsze zostanie w pamięci pokoleń sława czynu i czyn niemieckiego geniuszu. Po to, aby rasy i narody tej ziemi mogły ujrzeć zdumionymi oczami, na czym ten geniusz polega, Führer zacisnął swą pięść. Und die ganze Welt... I świat cały wstrzymał oddech.
Rolf, Ruhe!
Pies ujadał. SS-Sturmbannführer Höfle smagnął psa smyczką po grzbiecie. Drab stojący za nim gładził uspokajająco zwierzę. Umilkło. Höfle ciągnął mowę dalej.
— Na komodzie leżały papiery. Ludzie, na komodzie zostały papiery! Na wierzchu!
— Proszę nas przepuścić. Mój mąż jest inwalidą.
— Mordcheles! Mordcheles!
— Niedoczekanie ich, bez bagażu się nie ruszam, niech mnie zakatrupią tutaj na miejscu albo pozwolą wrócić na chwileczkę po tłomoki.
Marschieren, marschieren.
— To ma być zapakowany plecak? W ten sposób daleko my nie zajdziemy.
— Poczekaj, musisz być pierwszy? Całe życie chciałbyś być pierwszy, to możesz teraz innych puścić przed sobą.
— Zawsze byłem punktualny.
— Punktualność, to cię zgubiło. Zapamiętaj sobie raz na zawsze.
Ponieważ panował hałas, słowa Sturmbannfüh-