Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/439

Ta strona została przepisana.

rera Höfle ginęły i nikt ich, niestety, nie mógł chwilami usłyszeć. Na rozkaz patrol czarnych wziął się pod ramiona, wtargnął w środek tłumu i za pomocą razów usiłował zaprowadzić porządek i ciszę. Głos Sturmbannführera brzmiał przez chwilę donośniej, a potem znów pochłonęła go wrzawa.
Ein Volk, ein Reich, ein Führer!
Jeden Naród, jedno Państwo, jeden Wódz. Oto właśnie tajemnica niemieckiego geniuszu. Oto orla myśl Hitlera, która wzbiła się ponad całe germańskie plemię. Zdrowa rasa ma rządzić i walczyć, i niszczyć wszystko, co chore. A na początek skończyć z zażydzeniem. Kraje, ba! kontynenty całe są w okropny sposób zażydzone. Jawohl, celem wskazanym przez Führera jest ogólnoświatowe Judenfreimachung. Chwała Führerowi, jego orlej myśli. Podjął ją żołnierz, który własną piersią osłania i broni wielkiej idei. O! to im, Żydom, poświęcił wódz bezsenne noce rozmyślań. O! To im właśnie dzielni chłopcy niemieccy szykują z oddaniem i poświęceniem należny Żydom los. Zaiste, wiekopomne jest dzieło, jakie wzięła na swe barki Rzesza. Zbawienie rasy, przyszłość rodzaju ludzkiego, wolność, demokracja — und so weiter — zależne są od powodzenia tego dzieła. Nie. Żydzi niech sobie nie myślą. Führer nie rzuca słów na wiatr. Rasa, plemię zdolne jest bowiem uczynić wszystko. Alles, alles, alles! Powiedziane — zrobione i żołnierz niemiecki maszeruje dalej.
— Leon, Leon, w kuchni na taborecie stał budzik! Wziąłeś ten budzik? Nie? To jak ja wstanę?
— Panie posterunkowy kochany, mogę wrócić po przepustkę? Bardzo pana proszę. To sprawa