Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/449

Ta strona została przepisana.

— Daj mi spokój, już ci przecież powiedziałem, że nas dopędzą w porę.
— Halo, halo. Kaleb z żoną idą za wami!
— Co? My zaczekamy na was przy rogu!
— O moich proszkach też zapomniałaś?
— Trzymaj się mnie. Trzymaj się mnie, bo zbłądzisz i sam nie trafisz na miejsce.
— Każdy się martwi o siebie.
— Ludzie, nie zatrzymywać się na skrzyżowaniu, bo żandarmi wystrzelają pół ulicy.
— Niech spróbują. Niech tylko spróbują.
— Dołóż temu fetniakowi bananem, bo tutaj zaraz będzie cholerna chryja. Przecież widzisz, że Niemiaszki robią w portki i gotowi są kropić z automatów na całego.
— Żydzi, stawiajcie opór. Nie dajcie się pędzić do wagonu jak bydło. Żydzi, Żydzi...
— Do bramy z nim i pod obcas, ale już!
— Żydzi, oni was pędzą do... Aaa... Bandyci, bandyci!
— Boże, zostawiłam całkiem nowe pończochy na komodzie. I co teraz będzie?
— Ty klępo, nie zastawiaj zadem przejścia!
— Aron, Aron, zamknij już ten cały parasol.
— Panie żandarm, kochany, chwileczka. Ja mam już legalnie wykupiony certyfikat na wyjazd do Palestyny, to po co mam jechać z wami?
— Nie czepiaj się, parchu. Won, zostaw żandarma w spokoju, jak chcesz uratować głowę na pięć minut, a swoim certyfikatem podetrzyj sobie wiesz co!
Oto słowa Führera. Przeciwko historii głosić prawo obalenia historii. Biblia, jak wiadomo, jest starym żydowskim kłamstwem. Ono zaprowadziło kulturę na manowce. Odtąd NSDAP sta-