Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/489

Ta strona została przepisana.

co widział. W każdym razie, to drugie przejście przez mur było zdemaskowane — o czym ludzie z Ceglanej wiedzieli, ponieważ znajdowało się w ich sąsiedztwie — i dlatego Kalman Drabik wrócił do miejsca, którędy miał iść Uri.
Trup Kalmana został wkrótce sprzątnięty z ulicy, kiedy Niemcy kazali więźniom z Prostej obejść mur; oznaczyli farbą wszystkie stare i ujawnione przełazy, aby krążące posterunki z daleka już widziały cel. Żelazną bez przerwy sunęły patrole, siejąc postrach wśród uciekinierów.
Elijahu, Zyga i Dawid na zmianę przekradali się w tamtym kierunku, aby z ukrycia śledzić ruch straży. Transport mienia trwał. Za murem rozsiadali się wygodnie na krzesełkach szaulisi, z termosem ciepłej kawy, z karabinem między kolanami, i z balkonów mieli całkiem niezły widok. Nocą opuszczali swe stanowiska i zabierali puste termosy, oddając na oślep ostatnie salwy w ruiny. Chłopcy wracali do kryjówki przygnębieni.
— Mysz nie przeciśnie się, tym bardziej człowiek.
Mijał dzień za dniem. A każdy dzień zwłoki kosztować mógł życie.
Mordarski umył ręce.
Zyga poszedł najpierw sam, wspiął się na strych i stamtąd cierpliwie obserwował ulicę. Wrócił, kiedy było już ciemno.
— Uri przejdzie!
Poszli późną nocą, zanim rozwidniło się na dworze, Zyga, Dawid, Elijahu i Uri. Na miejscu zostali — Naum, Mordarski, mecenas Szwarc z synami, stara Zełda, dokładnie zamaskowani przez wychodzących. Albo jutro, albo wcale.