Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/58

Ta strona została przepisana.

— Udało wam się tym razem... Ale nie na długo!
Nie na długo: miał rację, bo gdy przebrzmiały ostatnie komendy w kamienicy, gdy ostatnie drzwi zostały z rozmachem zatrzaśnięte i patrol żandarmerii zakończył jeszcze jedną pośpieszną rewizję, aby ujść z łupem — rozległy się kroki na schodach pod ich drzwiami i po raz drugi stanął w wejściu młody żandarm, z beztroskim uśmiechem na twarzy. Teraz już widzieli, że jest pijany.
Jawohl, herzbewegend Festtag. Hier fühle ich mich heimisch — zdjął hełm i położył na pustym stole. — Ja, ganz gut — pochylił się, podniósł kołatkę i zakołatał z uciechą. — Klapper? Das gibt keinen guten Klang. Nein.
Nie, jej głos nie niesie daleko, drewno. Czknął. Do diabła, z trudem utrzymuje się na nogach. Wódeczka, wódeczka, na dzisiaj ma dosyć. Ani, ani, wykluczone! Haman, Haman... was ist es für einer? Aha, to ten, który z Bożą pomocą urządził gruntowne Judenrein w Persji? Tak, Haman i kwestia żydowska... To był niedołężny, zgrzybiały, naiwny antysemita. Nicht wahr? Aber jetzt seine Tat ist an den rechten Mann gekommen, jawohl. Można o tym wiele powiedzieć. A jak zginął? Skrytobójczo zamordowany, no właśnie. Przez kogo? Międzynarodowe żydostwo maczało w tej aferze łapy, z całą pewnością. Nun ja, Haman opferte sein junges Leben, damit unser Krieg sein Ziel erreiche! Haman poświęcił swoje młode życie, inni poświęcili swoje młode życie. A Estera, czarnowłosa Estera, czarnooka Estera, mała Żydóweczka, poślubiła wielkiego Aswerusa, króla perskiego. Nicht wahr? Sprytulka, co? Uśmiać się można na myśl o tych starych, dobrych czasach.
Meine kleine Jüdin — mówiąc to zatrzymał