Strona:Bogumił Aspis - Na cmentarzu.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Raz zajrzał jasny dzionek do okien mej chaty —
Świat się zbudził pod wiosny roskosznym oddechem —
Odezwały się zewsząd ptaszki głośnem echem —
Po niebie lazurowem migały szkarłaty...

Nagły blask ten rozbudził i moję ptaszynę,
W jej gniazdeczku — toż jęła słodkim swym szczebiotem
Kwilić Bogu pieśń ranną, i śpiewać też potem
Dziękczynny pacierz wiośnie, — jako ptaszki inne.

Więc ją, wziąłem na ręce i, dłońmi drżącemi
Na pierś cisnąc, myśl wzniosłem do Stwórcy swojego,
Dziękując Mu, że zechciał blask ranku takiego
Rostoczyć przed mą duszą, na tej jeszcze ziemi...