Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/60

Ta strona została uwierzytelniona.

Rodzicom jego nowe i całkiem ładne zaczęły rodzić się dzieci. I wszystko dalej szło torem zwyczajnym, jak iść powinno w porządnem życiu u porządnych ludzi.
I tylko czasem dochodziły głuche o potworku wieści, w rodzaju tej na przykład, że marynarze pewnego handlowego statku ujrzeli jakieś, podobne do niego z opisu, straszydło, które, ni stąd ni z owąd wynurzywszy się z morza, wdrapało się na okręt i usiadło na poręczy. Zlękli się bardzo i nie śmieli go ruszać. Widzieli w tem złą wróżbę i spodziewali się wielkiego nieszczęścia, zwłaszcza, że siedziało »to« w miejscu, gdzie ukazują się ognie Ś-go Elma... a może nawet i nie w tem miejscu.... I stało się jeszcze dziwniej, zjawisko nie zapowiadało nic zgoła. Okręt spokojnie zawinął do portu.
Wieśniacy zaś utrzymywali, że Potworek w dniu, gdy nie został prorokiem, »poszedł ze świata«. Podobno szedł póty przed siebie, aż dotarł do miejsca, gdzie niebo styka się z ziemią, stamtąd wszedł na niebiosa, jak dawniej na ścianę i sufit i niebiosami doszedł do księżyca. Widziano go, jak siedział na księżycu, niby duży czarny nietoperz, i jak nagle spadł z błyskawiczną szybkością. Lecz podług jednych spadał głową w dół, w kierunku ziemi, podług