sądzić, że Ten pierwszy z rzędu bohater Carlyle’a tylko co do stopnia heroizmu przewyższa innych, a nie co do samej jego istoty, czyli że jest bohaterem podobnym do nich, choć trochę większym.
Tak! Najwyższego Pana, który ludzi czyni wielkimi i bohaterami, zostawmy tam, gdzie Mu się należy, — gdzie na Tronie Swego Majestatu wśród czci i chwały cześć przyjmuje od wszystkiego, co żyje, rusza się i jest. Zostawmy Go tam; a zajmijmy się bohaterami ziemskimi, którzy, jak my, są ludźmi, choć większymi, doskonalszymi od nas.
Z pomiędzy ludzi głośnych w dziejach świata wzbudzają najwięcej podziwu wielcy zdobywcy. To też ich najczęściej nazywa się wielkimi, a Carlyle w dodatku — bohaterami-królami.
Oczywiście, że ostatnim co do czasu takim bohaterem-królem był Napoleon I.
Napoleon! Był to bez najmniejszej wątpliwości geniusz, — człowiek o indywidualności tak potężnej, że na ludzkości zaciężył, jak mało kto; był to niezrównany wojownik, który jako zwycięzca, opromieniony chwałą, wzdłuż i wszerz przebiegał Europę, obalał trony, tworzył królestwa, do woli swojej naginał wszystko.
Była to postać wielka; ale czy zasługująca na uznanie, tytuł »wielkiego« i u potomności?