Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 05b.jpg

Ta strona została skorygowana.

głęboka, nie była śmiertelną. W kilka miesięcy zapałem nie do opisania powitany, stanął na czele szeregów. Fotos jednak smutny był i chmurny. Zaraz przekonał się z bolesnością, że przyszłość Suljotów zagrożona.
Oprócz szańców i okopów w polach, Ali Pasza kazał wznieść w górach dwanaście wielkich bastionów z armatami. Suli zostało zamknięte nieprzebytą warownią rowów i murów. Wycieczki partyzanckie, sprytne fortele, ani przekleństwa Suljotów, niestety, teraz nic nie pomagały. Turcy nie przyjmowali walki, siedzieli w ukryciu i czekali w biernej cierpliwości rezultatu swej potwornej zaciętości.
Wkrótce Suljotom zabrakło żywności. O nią się usilnie starać zaczęli. W dzień niepodobna im było przechodzić pod ogniem krzyżowym Turków, w nocy uganiać się musieli za jakiem bydlęciem lub workiem zboża. W ubiorach szarych futrzanych z kozy, pełznąc po ziemi, z nieczyszczoną bronią, by nie błyszczała, przesuwali się pod baszty, obsadzone armatami. W tem rozpaczliwem położeniu przebywali kordon turecki, rozbiegali się po wsiach, czasem mordowali ludzi i napadali spichrze i wracali do domu[1]. Turcy tem zdumieni, nazwali ich Demonami nocy (νυχτερινα δαιμονια).

(C. d. n.)




  1. Oto geneza fatalnego synonimu dzisiejszego Kleft-zbójca. Widziałem ich wielu w Grecji. Nie mają jasnego poczucia tego synonimu, w czasie mego tam pobytu ścięto 20 Kleftów w Patras. (Przyp. tł.)