Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 14b.jpg

Ta strona została skorygowana.
BOHATEROWIE GRECJI.
przez
EUGENJUSZA YEMENIS
byłego konsula Grecji w Paryżu.
Z francuskiego przełożył
WŁADYSŁAW TARNOWSKI

(Ciąg dalszy.)

Zniewolony złą wiarą Izmaela do chwycenia broni pierwej niż zamierzał, Marko przede wszystkiem wziął się do przecięcie wszelkiej styczności między nieprzyjacielem a miastem Arta, stolicą Amfilochji. W tym celu opanował karawan seraj warowny, który bronił przejścia tak zwanego „pięciu studzien“, o 5 mil na południe od Janiny. Panem będąc tego miejsca, mógł zarazem podać dłoń wojowniczym Kleftom w górach Dżumerka, z których śmielsi poczęli się już kupić koło niego. Wtedy po raz pierwszy echa Epiru powtórzyły Δεύτε, πυι δες τών Ελληνων! (naprzód! dzieci Hellady!) hymn narodowy, podłożony pod arję Marsyljanki, wprowadzony przez Suljotów, służących ongi pod sztandarami Francji. Śpiew ten prędko rozpowszechniony, rozpłomieniał ducha w najważniejszych zwycięztwach. Utrata przesmyku „pięciu studzien, opanowanego przez Suljotów“ rzuciła popłoch w obozie Izmaela. Turcy wybrali w zabobonności swej 36 oficerów, którzy mieli na tę intencję powtarzać po dziewięćdziesiąt razy na dzień Iszy rozdział Koranu, i 36 Derwiszów, którzy równocześnie mieli otrzymać dziewięćdziesiąt plag dyscyplinarnych od swych przełożonych. Ta satysfakcja dana prorokowi, którego zagniewania objawem miało być powodzenie chrześcijan, miała za następstwo, że wysłano 5000 piechoty i konnicy dla odbicia karawan seraju od Suljotów, których tam było 250.
Ci, ostrzeżeni przez Ali Paszę, przypuścili wroga aż pod stopy forteczki, i przyjęli rzęsistym ogniem. Niemniej Muzułmanie szturm rozpoczęli; ale w tejże chwili, z innego wąwozu gór, ukryty Marko Botzaris wpadł na nich z garstką zbrojnych, rozbił, i ścigał aż do forpocztu Tyriaki. Poczem z największym pośpiechem wrócił ku „pięciu studniom“, dla uwolnienia jeńców wojennych. Jeszcze nie zdążył wrócić, a już dzicy Suljoci ścięli kilku, wywieszając ich głowy jako trofee. Przerwał groźnie to dzieło, on, który nigdy swego zwycięztwa krwią bezbronnych nie skalał. Głównym jego trudem obecnie było wprowadzenie karności wojskowej europejskiej wśród małych band koczowniczych, na czele których