Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/125

Ta strona została przepisana.

ów dzwon, do którego pan często pisywałeś.“[1] Na liście tym zamiast podpisu znajduje się narysowany dzwonek. List ten zdaje się wskazywać, ze nie uważano jeszcze Campanelli dość bezpiecznym od prześladowania.
Peiresc mieszkał w Prowancyi w Aix. Był to jeden z bogatszych i wykształczeńszych francuzów. Serdecznie i wspaniale przyjmował u siebie męczennika i wygnańca, który spotkał się tam ze znakomitym uczonym, Gassendim, przyjacielem i częstym gościem Peiresc’a,[2] a którego teoryje tak wręcz były przeciwne idealnym poglądom naszego filozofa.
Ostatnich dni listopada Campanella przybył do Paryża i zatrzymał się u biskupa Saint-Flour, „człowieka dobroci i uczynności nieporównanej, który mało mówi, ale wiele robi.“[3] Wypocząwszy z drogi, nasz tułacz udał się do nuncyjusza Bolognetti; ten przyjął go bardzo dobrze, żądał jednak przytem, aby Campanella nic nie drukował bez jego wiedzy. Tymczasem, rękopismy wręczone jeszcze dawniej Schoppe'mu, Don Virginio Cesarini, Gaffarello i innym, zaczęły pojawiać się w druku i wywoływać nowe oskarżenia co do prawowierności naszego filozofa. Z tego powodu prosił on papieża o wyznaczenie mu na sędziów: Sorbony i kardynała Richelieu'go.

Kardynał Richelieu okazywał wielką cześć i względy dla naszego męczennika. Na jego przedstawienie król, Ludwik XIII., zażądał widzieć słynnego filozofa i patryjotę. Nastąpiło to 9. lutego 1635. r. Campanella został zachwycony okazanem mu przyjęciem i sam opisuje w jednym z listów ten ważny wypadek swego życia. „Król postąpił kilka kroków na moje spotkanie, — pisze, — z głową odkrytą i uściskał mię dwa razy. Gdy mówiłem do niego, słuchał z uwagą i odpowiadając, dał mi poznać, że wie o wszystkiem, com dla niego zrobił. Zdaje mi się, iż wypowiedziałem mu dobrze swoje uczucia; co się zaś tyczy króla, to on okazywał zadowolenie, że mnie widzi i zupełne współczucie dla moich cierpień. Był wzruszony, zachowując wszakże zawsze godność królewską. Stał przez cały czas jak i inni obecni. Powiedział do mnie: „Pan jesteś gościem

  1. Oeuv. ch. de Camp. str. 257.
  2. Campanella, przybywszy do Paryża, kilka razy odezwał się nieoględnie o nauce i teoryi Gassendi’ego. To doszło do wiadomości Peiresc'a i przejęło go mocnym żalem. Pozostał z tego powodu po nim bardzo piękny list, w którym przemawia za zupełną tolerancyją przekonań. List ten znajduje się w Oeuv. ch. de Camp. str. 270—275.
  3. Tak się wyraża Campanella w jednym z listów pisanych do Rzymu.