Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/150

Ta strona została przepisana.

Gdy chuć zmysłowa wzburzy krew dzikiego, porywa dziewczynę, przygłusza ją uderzeniem, unosi do swego koczowiska i dopełnia małżeństwa, jak powiada Jakób Arago, bez alkowy, bez firanek, bez tajemnicy. Ażeby zdołać oprzeć się dzikim popędom, trzeba było dla myśli dzikiego wirującej i pierzchliwej — punktu oparcia, przedmiotu, któryby go pociągał ku sobie. Kobieta wcześniej znalazła ten przedmiot — w dzieciach, męszczyzna później w żonie i dzieciach. W miejscowościach, w których wyżywienie było łatwe, gdzie przy bardzo małej pracy codziennie dostawać można było pokarm dla kilku osób wystarczający, gdzie głód nie podniecał ustawicznie namiętności, tam męszczyzna, idąc za popędem przyrodzonym, otaczał pewną troskliwością nowonarodzone swe dziecko i jej matkę. Z biegiem czasu troskliwość ta stawała się przyzwyczajeniem, a więc jak słusznie zauważano, drugą naturą, i myśl dzikiego rozpoczęła ciężyć ku żonie i dzieciom. W ten sposób złożyła się pierwsza komórka życia społecznego.[1] „Małżeństwo pomiędzy męszczyzną i kobietą, — powiada Arystoteles, — pierwszym i najnaturalniejszym jest związkiem, podstawą wszystkich innych.“ W związku tym z przyzwyczajenia wyradza się przywiązanie, które w miarę szlachetnienia natury ludzkiej potęguje się i staje miłością.“[2] Małżeństwo a głównie rodzina dała więc początek uczuciu miłości. Taka jest geneza rodziny i miłości.

I w obecnym stanie społeczeństw europejskich rodzina najbardziej usposabia człowieka do miłości. W rodzinie dziecko doznaje czulszej łaski i czulszego przywiązania, i samo przyzwyczaja się odpłacać podobnemże uczuciem. Dziecko bez rodziców to nieszczęśliwa sierota, dziecko bez rodziny — to najnieszczęśliwsza dzisiaj istota. Kryminaliści powiadają, że największa część zbrodniarzy nie miała albo wcale rodziny, albo miała taką rodzinę, która formalnie tylko istniała. Człowiek bez rodziny — ma tylko sam sie-

  1. Formée (la familie) d’abord par le besoin que les enfants ont de leurs parents, par la tendresse des mères, par celle des pères, quoique moins générale et moins vive, la longue durée de ce besoin a donné le temps de naître et de se développer à un sentiment qui a du inspirer le désir de perpétuer cette réunion. Cette même durée a suffi pour en faire sentir les avantages. Str. 32 T. I. Condorcet. Esquisse d’un tableau historique des progrés de l’esprit humain. Paris 1866.
  2. Adam Smith w dziele swojem „Theory of Moral Sentiments,“ wypowiada również to zdanie, iż miłość (affection) jest współczuciem przeszłem w nawyknienie. T. II. Str. 63.