Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/151

Ta strona została przepisana.

bie, o sobie tylko myśli i siebie tylko kocha: staje się więc samolubem, egoistą. Przeciwnie, człowiek, co ma rodzinę, chociażby i żył poza jej obrębem, nie czuje się osamotnionym; myśl jego i uczucie zwracają się ustawicznie do niej i znajdują w niej punkt oporu. Wspomnienia i ten zasób uczucia, jakie każdy wynosi z gniazda rodzinnego, budzą w nim chęć utworzenia własnego. To utrwala i skupia myśl ludzką. Zawiązana rodzina staje się najbliższym celem pracy i zabiegów. W niej to pracujący znajduje wypoczynek i wytchnienie, uspokojenie i pociechę, dzieli się smutkiem i radością. Nareszcie, gdy siły styrane i ciało osłabione uczynią człowieka zależnym zupełnie od innych, rodzina daje mu przytułek i opiekę. Słowem, rodzina i dzisiaj stanowi punkt ciążenia życia ludzkiego. Jest to szkoła, która uczy kochać, poświęcać się, pracować i cierpieć. Jest to świat, z którym każdy czuje się jedynie tylko mocno związanym, do którego w każdem nieszczęściu chętnie wraca i którego radość najsilniej odczuwa.

I my, powiedzą nam, nie pragniemy czego innego, jeno rozszerzenia rodziny. Dzieje dowodzą nam, że z rodziny wyrósł wszelki porządek i kształtował się na jej wzór. Z rodziny powstał ród, z rodów — naród. Ród stał się podstawą gminy, naród państwa. Niech przeto państwo stanie się istotną rodziną. Jest to myśl, którą wypowiada i Plato, i Morus, i Campanella. W rodzinie jest wszystko wspólne, niech wspólne będzie i w państwie. Ponieważ żona i dzieci również uważały się za własność, — przeto i ta własność ma się stać wspólną. Jak widzimy, wspólność kobiet i dzieci jest zabytkiem dawnego pojęcia ich rzeczowości.[1] Wspólność dzieci z natury rzeczy jest niemożliwa: mogą być i są istotnie członkami społeczeństwa, ale dziećmi są tylko tych osób, które dały im życie.

  1. Żona może być wspólną dla kilku mężów, ale dziecko może mieć tylko jednego ojca i jedne matkę. Gdzie wspólność kobiet panuje, jak w niektórych sektach rosyjskich, tam dziecko należy do matki, a ojca nie ma; albo jak było u bretonów, gdzie dziecko należało do tego, któremu najpierwej przyprowadzono zaślubioną kobietę. (Uxores habent deni duodenique inter se communes, et maxime fratres cum tratribus parentesque cum liberis; sed, si qui sunt ex his nati, eorum habentur liberi, quo primum virgo quaeque deducta est C. Julii Caesaris — Commentarii de Bello Gallico. Lib. V. cap. 14.). W ostatnich czasach w Rosyi, a zwłaszcza w Petersburgu, pomiędzy wykształceńszą młodzieżą zaczęły się tworzyć spółki komunistyczne, w których indywidualność członków znika w obec moralnej istoty spółki. Korespondent petersburski Dziennika Poznańskiego sam wtajemniczony w sprawy