Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/162

Ta strona została przepisana.

nami, jest nim doskonałość porządku społecznego. Nasi ojcowie nie znali jej, dzieci zdążą kiedyś do niej; nam wypada utorować im drogę.“[1]
Poznawszy z psychologii etnograficznej usposobienie moralne dzikich i na wpółdzikich ludów, możemy a priori dojść do tego samego wniosku, do któregośmy doszli drogą faktów a posteriori. Człowiek w pierwotnym stanie społeczeństwa otoczony jest dokoła wrogami, z któremi ustawicznie walczyć musi. Wrogami temi są: zjawiska przyrody, dzikie zwierzęta, inni ludzie, — a wreszcie każdy sam sobie jest wrogiem. Mówiłem już poprzednio, że w pierwotnym dzikim stanie nie człowiek jest panem namiętności, ale namiętności są paniami człowieka, który zgoła jest ich niewolnikiem, „Przeciwko tym wrogom naszej swobody, — powiada Ksenofont, — wypada wytrzymać walkę, która niemniej jest straszliwą od tej, jaką staczamy z wrogiem usiłującym z bronią w ręku rozciągnąć nad nami swe jarzmo. Wróg wspaniałomyślny wszakże, zdarzało się, iż zostawszy panem, umiarkowaniem swem zmusił zwyciężonych stać się mądrzejszemi i żyć odtąd w większem szczęściu; tymczasem surowi ci despoci, dopóki panują, bez przerwy pracują nad tem, aby poniżyć ciało i duszę i zniszczyć mienie.“[2] Bronią przeciwko tym wrogom despotom, jak je dobrze nazywa Ksenofont, — jest uczucie obowiązku i wola do wykonywania jego, słowem charakter. Najpierwszą zaś i najbardziej ważną szkołą dla wyrobienia charakteru — jest rodzina; tam wyrabia się poczucie obowiązku, i płynie ono głównie z miłości a nie ze strachu.
W biegu dziejowym rodzina przestaje być tylko wynikiem cielesnych potrzeb organizmu, staje się ona zarówno i wynikiem jego potrzeb moralnych. Człowiek zmysłowe swe potrzeby uszlachetnia, uduchownia. Popęd płciowy przeistacza się w miłość, potrzeba rodzenia w uczucie tkliwe przygarnięcia słabszych istot do swego łona. Rozdzielić te uczucia, jak tego żąda Campanella, byłoby to zawrócić ludzkość wstecz — zamiast pobudzać iść ją naprzód.




  1. Oeuvres choisis de C. H. de Saint — Simon. Bruxelles. 1859, T. II. p. 328.
  2. Ekonomika, koniec rozdziału I.