Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

niedołężnych. Wówczas namyślaliby się tak długo, aż nie wynaleźliby jakiego zarzutu; a gdyby pamięć lub rozumowanie zaprowadziły ich na manowiec, to uciekliby się do ogólnika: „nasi ojcowie tak myśleli i tak robili, — da Bóg, wyrównamy i my naszym mądrym ojcom!“ I usiadłszy natenczas, chełpiliby się, jakby wyrocznia przez usta ich przemówiła. Podług ich zdania, wypada się obawiać, że upadek społeczeństwa jest nieunikniony, jeżeli się znajdzie ktokolwiek, coby był mędrszy od swoich przodków. Chociaż obojętnie porzucamy dobre urządzienia, któreśmy po ojcach odziedziczyli; to przeciwnie, gdy ma nastąpić jaka nowa i stosowna odmiana, czepiamy się starego, ażeby zagrodzić drogę postępowi.“[1]
Następnie Rafael na potwierdzenie swych słów przytacza rozmowę, w jakiej brał udział, znajdując się raz na obiedzie u kanclerza, kardynała Mortona. Był tam także jakiś jegomość, który uchodził za wielkiego prawnika. Wysławiał on z wielkiem zadowoleniem surowe postępowanie ze złodziejami, opowiadając, jak tu i ówdzie wieszano po dwadzieścia winowajców na jednej i tej samej szubienicy. „I przecież, — prawił dalej, — co za okropna okoliczność! Z pomiędzy tych łotrów zaledwie dwóch lub trzech ujdzie od stryczka, a tymczasem Anglija ze wszystkich stron dostarcza coraz nowych.[2]
— Dziwić się temu wcale niepodobna, — odrzekł Rafael. — Śmierć jest niesprawiedliwą i bezpożyteczną w tym wypadku karą. Jest to rzecz okrótna, karać śmiercią za złodziejstwo; a nie odstraszy ona od kradzieży tego, któremu prócz śmierci głodowej nic więcej nie pozostaje. Zamiast surowych kar wypadałoby urządzić lepiej społeczeństwo.
— Przecież społeczeństwo dostarcza ludowi mnóstwo sposobów do życia; na to jest przemysł i rolnictwo. Ale są tacy, co wolą występek, niż pracę.
— I w tym względzie zawinia społeczeństwo, — przedstawia dalej Rafael. — Jedni nie mogą pracować, np. ci, co zostali kalekami na wojnie; drudzy są w takiem położeniu, że ani umieją pracować, ani też mogą często dostać pracy. Są to słudzy, którzy pozbawieni obowiązku nie wiedzą, co z sobą począć mają.

— Tymczasem, — odrzekł przeciwnik Rafaela, — jest to ta klasa, która dostarcza najlepszych żołnierzy. I z tego powodu państwo dbać musi o jej zachowanie i wzrost.

  1. Th. Mor. Str. 15. i 16.
  2. Th. Mor. Str. 17.