Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/53

Ta strona została przepisana.

pieniądze utracą swe znaczenie?! Wówczas ustaną także obawa, niepokój, troski, zbyteczny wysiłek, czuwanie po nocach.“[1]
„Nie wątpię, że i ludzie bogaci są przeświadczeni o tych prawdach. Wiedzą, że bezporównania jest lepiej, nigdy nie doznawać niedostatku najniezbędniejszych przedmiotów do życia, aniżeli cieszyć się zbytkiem; że lepiej jest, czuć się swobodnym od niezliczonych klęsk, aniżeli opływać w bogactwa. Mniemam nawet, że ludzkość, jeżeliby poszła za pobudką własnego interesu, albo też usłuchała słów Chrystusa, gdyż mądrość Zbawcy naszego nie mogłaby nie wiedzieć tego, co najpożyteczniejszem jest dla człowieka, a boska Jego dobroć musiała przecież ludziom to doradzać, co uznała za dobre i doskonałe, — to wówczas ludzkość przyswoiłaby sobie już oddawna prawa państwa utopijskiego.“[2]
„Lecz pycha, ta nieokiełznana namiętność, królowa i macierz wszelkich ran społecznych, stawia nieprzezwyciężony opór owemu przeistoczeniu się ustroju narodowego. Pycha nie mierzy szczęścia miarą osobistego zadowolenia, ale miarą ogromu cierpień, jakich inni doznają. Pyszny nie zechciałby nawet zostać bogiem, jeżeliby nie miało być już więcej nieszczęśliwych, którychby mógł krzywdzić i z któremi mógłby się obchodzić jak z niewolnikami, jeżeliby jęk nędzy nie miał podnosić blasku jego szczęścia, jeżeliby okazaniem swego bogactwa nie mógł dręczyć ubóstwa i wzbudzać w niem rzzpaczy. Pycha jest to wąż piekielny, co wkradłszy się do serca człowieka, oślepia go swym jadem i odprowadza go daleko od ścieżki lepszego życia. Płaz ten zanadto głęboko wgryzł się do serca ludzkiego, ażeby można go było łatwo ztamtąd wyrwać.“[3]
Rafael, jak widzimy, uważa, że istniejący w Utopii ustrój społeczny jest najlepszy, i objawia szczere życzenie, aby wszystkie narody urządziły się podług tego wzoru.

Autor zamyka swoje dzieło przemówieniem od własnej osoby, w którem mówi o wrażeniu, jakie na nim sprawiło opowiadanie Rafaela. W przemówieniu tem trudno nie dostrzedz ironii, co nasunęło błędną myśl niektórym krytykom, że Morus, pisząc swe dzieło, nie miał żadnego ważniejszego w tem celu, jeno tylko chęć zażartowania z niektórych marzycielskich ówczesnych teoryj. Że tak nie jest, przekonywa nas z jednej strony ścisła logika wniosków i gorąca ich obrona, a z drugiej strony ta sama ironija, której kierunek

  1. Th. Mor. Str. 196 i 197
  2. Th. Mor. Str. 198.
  3. Th. Mor. Str. 198 i 199.