Przeciwnie, własność zbiorowa wymaga koniecznie wspólnego kierownictwa, uporządkowania i podziału pracy. To musi przyczynić się do zwiększenia atrybucyj rządu, i zamiast dążenia do samorządu społeczeństwo pozbawiłoby się reszty swej niezależności. Wzrost zaś atrybucyj rządu poprowadzi nieuniknienie do spotęgowania i ześrodkowania się jego władzy. Będziemy więc mieli absolutyzm i centralizacyją, te straszne dwie klęski, które ludzkość już poznała z okropnego doświadczenia na sobie. Tylko z jednej strony władza nieograniczona, a z drugiej uległość ślepa uczyniłyby możliwem dobre gospodarowanie własnością zbiorową. Mogło to być w Peru, w niewolniczym Meksyku, w Egipcie, w kolonii jezuickiej paragwajskiej, i tylko przy despotyzmie jest to możliwem w nowoczesnym Egipcie.[1] Musimy jednak natychmiast że zwró-
- ↑ W Peru ziemia należała do Inkasa, który był dla ludu wcielonem bóstwem. Wszyscy obowiązani byli do pracy, i praca odbywała się wspólnie. Peruwijańczyk za pracę otrzymywał wszystko, co potrzeba mu było do życia. Nędzy nie znano. Słowem była to pańszczyzna, którą odbywał cały naród na korzyść inkasów. Patrz Prescott-Conquest of Peru.
W Meksyku rozmaite kształty własności istniały obok siebie. Była własność osobista i zbiorowa. Własność osobista była dziedziczna, dożywotnia i z pewnym urzędem połączona. Lud wszakże, jak obecnie w Rosyi, lub na wyspie Jawie użytkował z ziemi zbiorowo. Istniały w tym celu rody czyli bractwa (Calpullee) z połączenia pewnej ilości rodzin złożone.
W Egipcie rząd opiekował się rolnictwem i doglądał, by pracę rolniczą wykonywano jak się należy. W rolnictwie egipskiem najważniejszym czynnikiem były budowy wodne mające na celu użyźnienie roli przez wylew Nilu. Budowa i utrzymanie tych kanałów wyłącznie do rządu należały.
W Kolonii jezuickiej w Paragwaju wszelka praca odbywała się wspólnie pod dozorem przełożonych, których wyznaczała władza. Plon zebrany z pola składano do magazynów ogólnych. Następnie wydzielano każdej rodzinie tyle, ile jej było potrzeba, a resztę sprzedawano
Mehmed Ali ogłosił władzę państwa jedyną ziemi egipskiej właścicielką, a różne części dopiero obecnym posiadaczom w dożywocie oddał, nie biorąc od nich opłaty dzierżawnej, lecz owszem im płacąc ze skarbu podejmowaną koło roli pracę. Według tej organizacyi, rząd jest panem, urzędnicy są nadzorcami, fellahowie czyli rolnicy najemnikami tylko, a kraj cały jest niby wielką samego wice-króla włością. Co rok Mamurowie donoszą wyższej władzy, ile jest zdatnej pod uprawę roli: gdy według tego odbiorą właściwe rozporządzenia, każą w oznaczonych im stosunkowo ilościach zasiewać te lub owe zboża, jarzyny, warzywa itd.; potem bacznie czuwają nad zbiorami, a gdy już wiedzą z pewnością ile ich być może, donoszą o tem rządowi.