Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/75

Ta strona została przepisana.

każdy będzie musiał oddawać się pewnego rodzaju pracy; to przecież każdy będzie miał chwile swobodne, któremi podług swego usposobienia i uznania będzie mógł rozporządzać. A dzisiaj tych chwil swobodnych przeważna część ludności wcale nie ma. Dalej, jeżeli każdy ograniczony będzie w pewnej mierze ze względu na uciechy zmysłowe, to nieulega wątpliwości, że umysł łatwiej wówczas karm wynajdzie dla siebie, ponieważ czytelnie i biblioteki otworem stać będą dla wszystkich, a nawet wszelkiego rodzaju rozrywki, jak npd. teatr, koncerty itp. zarówno dla wszystkich dostępne być muszą.

Jako silny zarzut przeciwko teoryi własności zbiorowej wysuwają ekononomiści prawo Malthusa.[1] Powiadają oni, opierając się na tem prawie, że pewność utrzymania, jaką znajdzie każdy przy systemie własności zbiorowej, wpłynie na przyrost ludności. Tymczasem z drugiej strony, powiada John Stuart Mill: „Gdy rolnictwo dojdzie do pewnego, niezbyt wysokiego stopnia doskonałości, a mianowicie, kiedy człowiek zaczyna się oddawać temu rodzajowi przemysłu z niejaką wytrwałością i używa mniej lub więcej udoskonalonych narzędzi; wtedy produkcyja zaczyna się stosować do tego prawa, iż w danym stanie biegłości rolniczej produkcyja wzrasta w miarę powiększenia się pracy, ale nie w równym z nią stopniu. Podwoiwszy pracę, nie podwoimy tem samem produkcyi; mówiąc innemi słowy, wszelkie powiększenie produkcyi wymaga poprzednio większego jeszcze powiększenia pracy w zastosowaniu jej do ziemi.“[2] Przypuszczając nawet, że istotnie zachodzi taki niepomyślny stosunek pomiędzy dążnością produkcyjną ziemi i dążnością produkcyjną plemienia ludzkiego, czemu wszakże w ostatnich czasach starano się zaprzeczyć,[3] to pytamy, czy istotnie ubóstwo powstrzymuje od

  1. Wyrazem zdolności mnożenia się rodzaju ludzkiego jest progresyja geometryczna. Quetelet zgadza się na to prawo (Sur l'homme et le developpement de ses facultés. Bruxelles. 1856. T. I. str. 288.) Wappäus wszakże wykazał, że granicą corocznego wzrostu naturalnego ludności trzeba uważać 3%. (Allgemeine Bevölkerungsstatistik. T. I. str. 90.)
  2. Zas. Ek. Pol T. I., str. 16.
  3. Tak npd. Carey (Zasady Nauki Społecznej) powiada: „dążność materyi do przyjęcia form życia organicznego najsilniejszą jest w najniższych organizmach: w ciągu tygodnia istoty drobnowidzowe rozmnażają się do milijonów, tymczasem ciężarność słonia i wieloryba trwa długo. Są to ostateczności, ale prawidło na wszystkich stopniach życia organicznego jest jedno: od polipu do mrówki, od mrówki do słonia. Można więc z tego uogólnić prawo, że płodność i stopień rozwoju w odwrotnym są do siebie stosunku. Na zasadzie tego prawa człowiek jako korona i wieniec budowy świata musi się rozmnażać najpowolniej (III. 255.)