Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/88

Ta strona została przepisana.

istotnie, można powiedzieć, oznaczył te granicę, poza którą wy radza się już pewna niechęć, wstręt do pracy. A to stanowi jeden z najzgubniejszych warunków moralności. Człowiek, co pracuje z niechęcią i wstrętem, pracuje jako niewolnik, i niewolnicze rodzą się w nim usposobienia. Ażeby praca pozyskała należne jej uznanie, koniecznem jest, aby nie odstręczała od siebie.
Miasto dzieli się na 4 równe części. W środku każdego takiego kwartału znajduje się rynek dla przedmiotów niezbędnych do życia. Wszystkie rodziny znoszą tu do jednego składu rozmaite swoje wyroby, które następnie pogatunkowane przechowują się w odpowiednich magazynach.[1] Szlachtuzy znajdują się za miastem, mięso wszakże codziennie przywozi się ztamtąd na rynek,[2] gdzie o wyznaczonej godzinie odbywa się ogólny podział żywności. Najlepsza część wyznacza się dla chorych i odsyła się do szpitalów, reszta dzieli się bez żadnej różnicy pomiędzy wszystkie kuchnie wspólne. Jeżeli pozostanie jeszcze coś żywności, to wolno rodzinom brać pewną jej część do domu.[3] Bez ważnego atoli powodu utopijczykowie nie korzystają z tego prawa. Ponieważ nikomu nie zabrania się jadać w domu, nikt więc nie znajduje w tem przyjemności. I byłaby to głupota wysilać się na przygotowanie złego obiadu, skoro można o kilka kroków dostać takowy o wiele lepszy i tańszy.[4]

Utopijczykowie, wychodząc z zasady wspólnego władania, dla zapobieżenia wszelkim pojęciom o osobistej i nieograniczonej własności, zmieniają mieszkanie co dziesięć lat, a gdzie mieszkać ma jaka rodzina, rostrzyga losowanie.[5] Domy odznaczają się wygodą i elegancyją i połączone są z obszernemi ogrodami. Każdy dom ma jedno wyjście na ulicę a drugie do ogrodu. Utopijczykowie zajmują się z zamiłowaniem ogrodnictwem i sadownictwem. Ulice mają 20 stóp szerokości.[6] Na każdej ulicy w równej odległości od siebie znajdują się obszerne gospody, które rozróżniają się nazwą; w nich mieszkają syphogranci. t. j. naczelnicy grup złożonych

  1. Th. Mor. str. 94 i 95.
  2. Th. Mor. str. 95 i 96.
  3. Th. Mor. str. 96, 97 i 98.
  4. Th. Mor. str. 98. Autor, który powiada w innem miejscu, iż utopijczykowie monety nie używają (str. 106.), i że występki wraz z pieniądzmi znikną (str. 106.), zapomina o tem i mówi dalej o kupowaniu żywności na rynku i jej taniości.
  5. Th. Mor. str. 79.
  6. Th. Mor. str. 78 i 79.