Strona:Bolesław Londyński - Błędny ognik.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

stała z nieograniczonego wpływu na swoje małe siostrzyczki. I teraz więc nie poważyły się powiedzieć „nie“ na jej stanowczy projekt.
— Ale jakże my go znajdziemy? — nieśmiało spytała Cesia.
— Poprostu. Kucharka Franciszkowa powiada, że trzeba iść za ognikiem, dopóty, dopóki się nie zatrzyma. Tam gdzie stanie, tam musi być skarb, — rzekła, bezwiednie naśladując głos Franciszkowej.
— Ale jakżesz go odkopiemy? — znowu pytała Cesia, odznaczająca się wielką tchórzliwością i pragnąca wykręcić się w jakikolwiek sposób od oczekującej ją wycieczki.
— Jak odkopiemy? — zawołała Stefcia.
Pytanie to nie przychodziło jej widocznie do głowy, ale niedługo zastanawiała się nad jego rozwiązaniem.
— Odkopywać wcale nie trzeba, —