schodów, znaleźli się we wspaniałej sali, z której kilkoro drzwi prowadziło do dalszych pokojów. Zbytek, blask i wytworność urządzenia aż biły w oko, ale chłopiec nie zwracał na nic uwagi, myślał jedynie o tem, ażeby jaknajprędzej zobaczyć braci, a gdy ich nareszcie przyprowadzono do niego, to ledwo się mógł od łez wstrzymać, spostrzegłszy naprzód, że ogromnie wychudli i że są potwornie ubrani, bardzo nie ładnie, w ordynarne suknie lokajskie.
— Żądam natychmiast dla siebie i dla swoich braci porządnych ubrań, — rozkazał chłopiec karłom.
Rozkaz ten został niezwłocznie wykonany. W czasie przebierania się chłopak przytrzymał ręką na głowie ostrozakończoną czapeczkę, ażeby mu nie spadła. Następnie, zażądał obiadu, składającego się z najwykwintniejszych potraw i drogich napojów, w czasie obiadu muzyka musiała grać. Po obiedzie zapalono świetny fejerwerk, a nasi trzej
Strona:Bolesław Londyński - Czapka-niewidka.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.