Strona:Bolesław Londyński - Historja małej Nefry i jej ulubieńca Pepa.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

mówić dziecku i dobrze nieraz chłostaną była dyscypliną o skórzanych troczkach za wybryki swej przybranej córki.
Ale co do Pepa, syna biedaka, Seos nie mógł pohamować wybuchów gniewu, ilekroć spostrzegł Nefrę, powracającą w jego towarzystwie.
— Nie przestaniesz mi paplać z tym śmieciem, głuptasko jedna! — wołał do uśmiechającej się Nefry, wcale nie zmięszanej i dość zręcznej na to, ażeby szepnąć kilka słów pociechy do ucha swego skromnego przyjaciela.
I nazajutrz, pomimo gróźb, razów nawet, dziecko ledwie że zeszło z oczu ojca, uciekało do bramy Horusa na najpiękniejszej ulicy w mieście, gdzie siadywali handlarze łakoci, cukiernicy i pasztetnicy na otwartem powietrzu, a zaopatrzywszy się w ciastka i owoce, spotykała się z Pepem, który czekał na nią, ukryty poza jednym z filarów bramy słońca obok swego ojca ubogiego.
Nefra kładła swój datek do drżącej