Strona:Bolesław Londyński - Jelonek.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

Zosia nic na to nie odrzekła. Przez jakieś pół godziny dzieci szły w milczeniu. Nareszcie zdaleka pokazało się źródło; podwoili kroku i już mieli wody zaczerpnąć, gdy znów dał się słyszeć głos niewidzialny:

— Kto się ze mnie wody napije, ten się zamieni w jelonka!
Zosia chciała znów odciągnąć brata, ale było już za późno; chłopczyk, przypadłszy do źródła, chciwie łykał wodę,