nym i życzłiwym głosem: — zali przynosisz wieść jaką od mego kochanego druha, monarchy Wiatrów?
— Tak jest, o najzimniejszy! — odparł Wiatr Północy i opisawszy podroż swą na Ziemię, wyłożył zlecenie Króla-rodzica.
Monarcha Śniegu rad był bardzo wieści i obrał środę na dzień wyprawy. W tym dniu mianowicie, Wiatr Północy z całej siły miał zatrząść drzewami tak, ażeby wszystkie liście opadły.
Niezwłocznie potem wydał Król rozkaz, ażeby w oznaczonym terminie grube chmury zaciemniły Słońce. Potem, zwrócił się do Płatków śniegowych i ku niesłychanej ich radości, zalecił im pogotowie na czwartek zrana, w tym dniu bowiem wraz z nim wyruszą na Ziemię.
Po takiem omówieniu sprawy, Wiatr Północy pożegnał Króla Śniegu i pośpieszył z powrotem do monarszego rodzica.
Słońce ani się domyślało nawet, jaki spisek uknuto przeciwko niemu, Cie-
Strona:Bolesław Londyński - Tryumf słońca.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.