Strona:Bolesław Londyński - Tryumf słońca.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

się znalazł, i potaniały produkty, ba, nawet walki kresowe jęły dobiegać do końca.
Król Śnieg wraz z Królem Wiatrów zgrzytali tylko ze złości. I cóż ich potęga wobec takiej mocy? Trzeba ustąpić, na to rady niema!
I ustąpili!...
Tak ustępuje wszystko, co tylko wbrew naturze dziać się poczyna!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Więc się nie trwóżcie, wy ludzie zmrożeni.
Cierpliwi bądźcie, bo wszystko się zmieni:
Słońce jest wieczne. Za najgęstszą chmurą
Swemi ciepłemi promieniami świeci,
Więc choćby chwila była złą, ponurą,
Słońce przyjść musi — pamiętajcie, dzieci!