Strona:Bolesław Miciński - Podróże do piekieł.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

udręczeń. Hiob, który w świetle błyskawic ujrzał własną małość, bez wątpienia umocnił się w wierze w nieskończoną moc Pana Zastępów, ale i bez wątpienia również utracić musiał wszelką wiarę w samego siebie: pojął nicość swego rozumu i kruchość kręgosłupa. „Kościami i żyłami pospinałeś mnie” — ale czymże był Hiob wobec słonia, którego gnaty są jak drągi żelazne, a żyły jak latorośl?
Podobnie, jak się zdaje, rozwinął się żywot Defoego. Wystarczy zanalizować zapiski Robinsona, aby uchwycić na wskroś irracjonalny i „nerwicowy” charakter jego przeżyć lękowych. Według własnych słów, Robinson „podobny był owym bajczarzom, co wymyślają historie o duchach i upiorach dla przestraszenia innych, a później sami drżą ze strachu... strach odbiera rozum człowiekowi i czyni go jeszcze bardziej bezbronnym, bo obawa przed niebezpieczeństwem stokroć gorsza jest, niż samo