wających się w umyśle innych aktów świadomości polega więc na pojmowaniu swoich własnych”.
Dzieci, które psychoanaliza określa jako twory stuprocentowo „perwersyjne” i „kryminalne” — nie znają uczucia miłości w całym jego powikłaniu, choć jak nas zapewnia św. Augustyn, uczucie zazdrości nie obce jest nawet niemowlętom. Biedne małe „potworki” nie mogą jeszcze odtworzyć w swoich brudnych duszyczkach tych zawiłych stanów, które są wyłącznym przywilejem „pewnego” — jakby powiedział Pan Pickwick — wieku.
Miłość jest dla nich jeszcze słowem tajemniczym (bo warunkiem zrozumienia jest uprzednie doświadczenie danej sprawy psychicznej) i dlatego z takim zaufaniem wspierają się na nim mali czytelnicy „Trylogii”. Podobnie urok niewyczerpalnych zasobów materialnych lorda Glenarvana („Dzieci kap. Granta”) i niespożytości
Strona:Bolesław Miciński - Podróże do piekieł.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.