Świętego, jak i bez narażenia się na zatargi z władzami sądowemi.
Otóż progresyści powiatu Miechowskiego, zdaje się, że zapomnieli o tych prawdach, a przez to narazili ukochanych zapewne współobywateli swoich na różnego rodzaju licytacyjki, na zajmowanie koni i wozów i t. d. A przecież... cóż po szosach, jeżeli koni i wozów nie będzie?
105 wiorst szos gminnych miało podobno kosztować około 300,000 rs. Ładny grosz! który według formuły:
p = | KS
|
100
|
figurującej w arytmetyce na klasę trzecią, powinienby przynosić od 15,000 do 30,000 rs. procentu. A skądby on się wziął, ktoby go płacił, a nadewszystko ktoby go odbierał?
Przypuśćmy jednak, że kapitał, pokrywający budowę szos gminnych, spadłby z nieba na powiat Miechowski i przyniósł odpowiedni procent, w postaci mniejszych wydatków na najem furmanek, na naprawę instrumentów przewozowych i t. d. Czy przecież posiadając podobny kapitał w rękach, nie należałoby go raczej na inne, gwałtowniejsze potrzeby obrócić? A może chcecie wiedzieć na jakie?
Na pierwszem miejscu stawiamy zaprowadzenie ochotniczych straży ogniowych, wraz z drabinami, sikawkami, kubełkami i wszelkiemi rzeczami, które jego są, a bez których kraj co roku odkładać musi 3 do 4 milionów rubli na pożary. Z wiel-