Lecz powiecie, dlaczegóż pisma nie donoszą nam o tych książkach, dlaczego nie piszą z nich sprawozdań i nie pomieszczają artykułów z zakresu nauk przyrodniczych?
Hum! masz racyę Szanowna Publiczności, a my znów mamy... czas ogromnie zajęty. Musimy pisywać felietony, w których niepodobna być uczonym, albo też sprawozdania z widowisk, w których znowu niepodobna być naturalistą. Poczekajcież zatem do jesieni, a wtedy obszerniej o tych kwestyach pogadamy; tymczasem zaś poprzestańcie na wiadomości, że książki poważne istnieją u nas, że ciągle nowe wychodzą i wychodzić będą.
Zamykajcie drzwi i okna, albowiem dzisiejszy felieton mój odznaczy się burzliwością!
Słowa będą huczące jak gromy.
Wiersze krótkie jak błyskawice.
Całość zaś jak trąba powietrzna. Rozpocznie się w moim pokoju, przejdzie nad Saskim ogrodem i spadnie na kasę redakcyi, aby z niej wciągnąć w siebie wielką moc rubli.