2) Zasadzenie, gdzie się da, świerków, jodeł, a nawet cyprysów, cedrów i baobabów, ażeby melancholicy mieli gdzie dumać o goryczach, wypływających z miłości i braku pieniędzy, ludzie zaś dojrzali i taktowni o słodyczach, płynących z zieloności i cienia.
3) Ponieważ na dwustu ulicach miasta Warszawy już zaprowadzono aż dwa (!) bezpłatne korytka z wodą dla wygody psów, należałoby więc w Saskim ogrodzie zaprowadzić choć z jedno bezpłatne korytko dla wygody dzieci, które (wówczas gdy nie krzyczą) są nader miłemi i niewinnemi istotami, lecz w stosunku do ogrodowych gazonów zachowują się tak, jak najdojrzalsi i najbardziej grzechami przesiąknięci barbarzyńcy.
4) Należałoby powiększyć liczbę miejsc siedzących.
Do melioracyi wyższych zaś zaliczamy.
1) Stawianie posągów nie koniecznie muz i bogiń starożytnych, ale i prawdziwych ludzi, którzy się ogółowi zasłużyli. Nowość ta nie powinnaby nas zastraszać, rzeźbiarzy bowiem mamy, znakomitości nam nie brak, a pieniądze znajdą się, jeżeli zarząd ogrodu ogłosi, że każdy, kto własnym kosztem wystawi 10 posągów, będzie mógł i swój wizerunek między innemi pomieścić.
2) Wartoby wystawić choć z jeden czynny wodotrysk, woda bowiem płynąca ma dużo podobieństwa z życiem ludzkiem, nasuwa często filozoficzne i budujące myśli i ochładza do pewnego stopnia powietrze.
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.