Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Po upływie kanikularnej pory roku, kursa pani Ćwierczakiewiczowej rozpoczną się na nowo; pamiętajcież więc o nich panny, wdowy, mężatki i rozwódki, o pamiętajcie, bo przydać się wam mogą!...
Utrzymujesz panno Zofio, że ogólnie panujący dziś pociąg do strawnego obiadu jest wynikiem nurtującego społeczeństwo nasze pozytywizmu i uczuciem, a raczej karykaturą uczucia, które najstaranniej wypleniać należy?
A ja ci powiadam, że się mylisz!
Was, moje panie, poeci udarowali tytułem kapłanek miłości, a filozofowie tytułem kapłanek domowego ogniska. Otóż w gruncie rzeczy wychodzi to na jedno; tak miłość bowiem jak i ognisko dyabła są warte, jeżeli nie posiadają w asekuracyi dobrej, soczystej pieczeni z dobrze omaszczoną jarzyną (i kufelkiem piwa).
Posłuchajcie mnie zatem niewinne i niedoświadczone dziewice!
Do tej pory wszystkie wasze marsze i kontrmarsze, wymierzone przeciw sercom adamowego potomstwa, kierowały się na uszy lub oczy; ja zaś zaprawdę powiadam wam, żeście o dwu innych traktach zapomniały, to jest: kieszeni i żołądku!
Składanie rąk w pierożek, srebrne uśmiechy, szelesty jedwabnych sukienek, korale ust, połysk i misterne obroty źrenic, łabędzie szyjki, złote warkocze, niedaleko zawiodą was, jeżeli nie poprze ich jakieś parę tysięcy rocznego dochodu i fundamentalna kolacya. O nich to i o niej pamiętajcie nie doświadczone dziewice, najpiękniejszą bowiem jest