Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeden nie zapłacił raty, lecz zastąpili go inni. Operacya ta powtarzała się trzy razy, poczem inni, widząc, że nierzetelny dłużnik był hultajem, zmusili go do sprzedania gruntu i wypędzili precz. Dziś bawi się wożeniem wody i ma nadzieję dorobić się majątku.
Amerykanin znowu zmienił prymkę, ja zaś dodałem:
— Widzisz, sir Adams, gentlemani nasi są już bardzo zadłużeni...
— Ach!... To nic!...
— Jakże nic? Dziś nikt im nie da pieniędzy.
Sir Dawid pohuśtał się na fotelu i rzekł:
— Ojciec mój miał majątek, wartujący 20,000 dolarów, a na nim 10,000 długów. Widząc, że rady sobie nie da, podzielił go na pięć części; cztery z nich sprzedał, spłacił dług i jeszcze 6,000 schował do kieszeni, na piątej zaś części gospodarował. Kiedy umarł, zapisał na szkołę w Memfis 20,000 dolarów, na szpital 40,000 i jeszcze memu starszemu bratu zostawił 10,000 gotówki, nie licząc gruntu.
— Ojciec pański na owej piątej części musiał ciężko pracować?
— Tak! póki miał cały majątek, jeździł sobie powozem na ulicy, a w pokoju huśtał się na fotelu. Dzieci jego i żona robiły to samo. Kiedy zaś te cztery części majątku sprzedał, sam wziął się do roli, żona pilnowała trzód, a i ja trzód pilnowałem.
Obraziła mnie ta trywialna historya, odparłem więc z dumą: