my, ludzie dobrze urodzeni, nabywamy je dopiero przez pracę i kontemplacyę z metody Elkana lub z dyskursów pani Bocquel.
To są konsyderacye, które uważałem za niezbędne porobić wobec artykułu p. Kaszewskiego. Długi czas wahałem się z wystąpieniem na arenę literacką, lecz dowiedziawszy się z ostatniej kroniki, że pan nabrałeś już dobrych manier, umyśliłem posłużyć się takowym.
Niech chce być upewnionym, że ludzie z mojej sfery potrafią ocenić przysługę, jaką im odda, zamieszczając niniejszy list mój napisany, flatuję sobie, lepszym cokolwiek stylem, niż ten, którego używają antagoniści nadsekwańskiej mowy.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Najzupełniej rozumiem przykrość, jaką p. Kaszewski wyrządził sferze, do której pan należysz. Dla lubowników języka francuskiego i przedstawicieli dobrego tonu w naszej parafii, czuję zawsze głęboki szacunek, szczególniej też od czasu, kiedym miał honor poznać się bliżej z papugą pewnej wielkiej damy. Panu i jego znakomitemu towarzystwu do śmierci służyć jestem gotów, a na dowód tej gotowości drukuję pański list, poro-