instytucyi, zwanej Towarzystwem Zachęty Sztuk Pięknych.
A teraz... wyobraź sobie czytelniku, że się budzisz w słabo oświetlonym pokoju i że widzisz następującą scenę.
Woda wyrzuciła na brzeg trupa kobiety w porozwiązywanych bucikach.
Nad trupem siedzi waryat z rudym łbem i z idyotycznym uśmiechem, ubrany w stary surdut i mocno nadwerężone inexprymable...
Czy chcesz doświadczyć tej przyjemności?... No, to kupże sobie obraz pana Piątkowskiego p. t. „Dwie śmierci“ i umieść go w swoim sypialnym pokoju naprzeciw łóżka.
Miły artysta, ten pan Piątkowski, ani słowa! zrobił sztukę kompletnie piękną. Jeżeli dalej pracować będzie w tym kierunku, doczekamy się galeryi, do której nie radzę wchodzić młodym mężatkom. Mężczyźni mogą robić, co im się podoba oglądać jednak obrazy podobne radzę tym tylko, w których piersi zamarł już ideał, którym sprzykrzyły się już: miłość, wiosenne słońce, befsztyk, śpiew słowika, porter i w ogóle to wszystko, co stanowi ozdoby padołu płaczu i znikomego żywota.
Wpadłem w melancholię, z której nie wyleczy mnie nawet porcya najsłodszego uśmiechu kobiety, nawet butelka najwytrawniejszego węgrzyna. Uciekam od ludzi, pogardzam psami, szukam grobów i idę, jeżeli nie na cmentarz, to przynajmniej do fabryki nagrobków.
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/182
Ta strona została uwierzytelniona.