Przyjaciel mój, senator O’Yoy, zapracowawszy uczciwie przy uspokajaniu Stanów Południowych okrągłą sumkę miliona dolarów, umieścił je w dzwoniącej szufladzie, a takową zamknął w kasie ogniotrwałej, która stała w jego pracowni, sąsiadującej z sypialnią.
Około 2 po północy przyjaciel mój, senator O’Yoy, ukończywszy zajęcia państwowe, przeszedł do sypialni i już odpiął guzik od swej aksamitnej kamizelki, gdy wtem... w gabinecie jego rozległ się jakiś... szmer...
Przyjaciel mój senator był bardzo mężnym człowiekiem, lecz że w tej chwili dziwnia jakoś potnieć zaczął, rozebrał się więc czemprędzej...
Szmer tymczasem stał się podobny do zgrzytania, a zgrzytanie do otwierania kasy ogniotrwałej...
Przyjaciel mój senator gardził śmiercią i miał niezłomne postanowienie rzucić się na złodzieja. Przypomniawszy sobie jednak, że na barkach jego spoczywa bezpieczeństwo republiki amerykańskiej, wyrozumował, że... lepiej jednak będzie nie narażać się.
W tej chwili zgrzyt ucichł, a natomiast rozległo się dzwonienie...
Przyjaciel mój senator nagle znikł...
Na drugi dzień znaleziono go, przytłoczonego łóżkiem w sypialni, lecz nie znaleziono miliona dolarów ani w szufladzie dzwoniącej, ani w kasie ogniotrwałej, ani nigdzie...
Współcześnie na deputowanego Mac-Filuta, serdecznego przyjaciela żony mojego przyjaciela
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.