przenieść ten boski ogień talentu, który wam piersi rozrywa.
Ach! stój fantazyo, zbyt daleko mnie unosisz!... Kto raz został kuzynem boskiego Apollina, ten już nie pójdzie w służbę do kuternogi Wulkana. O Boreaszu! rozdmuchaj na cztery wiatry przewrotne słowa moje, bo gdyby trafiły na grunt odpowiednio przygotowany, za młodymi muzykami mogliby pójść początkujący malarze, za nimi poeci, literaci, a może i ja w końcu zamieniłbym pióro nie na pocięgiel, do któregom już za stary, ale na skromną miotłę, do której każdy wiek ma kwalifikacye i prawa.
Z drugiej znowu strony takie rozrzedzenia zgęszczonej dziś atmosfery muzycznej, na całe społeczeństwo szkodliwie oddziałaćby mogło. I któż ośmieli się zaręczyć, czy rodzice, którzy obecnie młode córki swoje uczą gry fortepianowej i śpiewu salonowego, czy rodzice ci nie daliby od tej pory pierwszeństwa nauce gotowania, prania, szycia, buchhalteryi, introligatorstwa i innych nowatorstw, które mogą wprawdzie zabezpieczyć przyszłość kobiecie, ale zetrą z niej niebiański puszek idealności? Kobieta, zostawszy introligatorką, kwiaciarką lub buchhalterką, przestanie już tem samem być „istotą," gwiazdką, różą, aniołem, a nawet lubą szczebiotką i rozkoszną gąską, z czem jej tak dziś do twarzy!...
Dosyć zły duchu! przestań podszeptywać niegodne teorye, dążące do zmateryalizowania świata.
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/227
Ta strona została uwierzytelniona.