Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.

Oto wszystko, co mogę w kwestyi balów powiedzieć. Tancerze, lekarze i ojcowie, mający córki na wydaniu, znają się lepiej na tych rzeczach, im więc ustępuję głosu a sam przechodzę do oszczędności.
Do przemawiania w tej kwestyi posiadam nierównie większe kwalifikacye: szczycę się bowiem tytułem członka kasy przemysłowców warsz., dziś lub jutro ubezpieczę swoje drogocenne życie, a co najważniejsza, zaoszczędziłem już z literackich dochodów rs. 7 kop. 13 i dwa numizmaty. Tu więc nie tylko słowem, ale i przykładem świecić mogę.
Ludu warszawski i wy mieszkańcy 10-ciu gubernii Królestwa Polskiego!
Wiecie wy, skąd to pochodzi, że społeczeństwa ucywilizowane, mimo tu i owdzie trafiających się nieurodzajów, nie wymierają z głodu? A wiecie wy skąd się biorą owe olbrzymie składy wełny, żelaza, drzewa, płótna, a zresztą i pieniędzy?... Oto z dwu źródeł:
1. Stąd, że są ludzie, którzy wydobywają więcej: żelaza, zboża, drzewa, wełny, złota, niż sami potrzebują.
2. Stąd, że są i tacy, którzy mniej zjadają, mniej wypijają, mniej wypalają — niż mogą.
Ta trudna lecz prosta sztuka pozbawienia się dziś pewnej części wygody lub przyjemności i odłożenia jej na jutro, lub później — nazywa się oszczędnością.
Wszystko oszczędzić można zacząwszy od zboża, lnu i drzewa, a skończywszy na siłach fizycznych i moralnych; wszystko też oszczędzać należy.