Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to szczęśliwy kraj, a ja w nim najszczęśliwszy moich ukochanych ziomków współobywatel!
Lecz wróćmy do początku.
Pan A. Rouppert nie jest filantropem, nie założył ani jednej czytelni, nie rozdawał ubogim ciepłej herbaty i nie gasił płonącego eteru.
Tenże sam pan nie występował nigdy z żadnym koncertem, nie odebrał sobie życia w szczególny sposób i żadnego statku nie wysadził w powietrze dynamitem. Ponieważ zaś prócz tego, nigdy nie zgubił ani pieska, ani parasolki, nie otworzył kantoru maniek i guwernantek, słowem — nie zrobił żadnej rzeczy, która nadaje prawo do rozgłosu, na pozór więc nie zasługuje na to, aby go publikowano.
Tak jednakże nie jest.
Od pewnego czasu p. R. wstrząsa sercami wszystkich ojców i matek w Lublinie: pokazuje bowiem ich dzieciom w lokalu redakcyi miejscowego kuryera: model młyna parowego i model fabryki narzędzi rolniczych.
Pierwsze z tych cacek na własne oczy widziałem. Młyn ma wielkość średniej katarynki, posiada parter i piętro, okna, schody, 2 kamienie, pytle, a nawet lokomobilę ogrzewaną spirytusem i poruszającą cały ten skomplikowany mechanizm. Słowem, jest najdokładniejszym modelem zwykłego młyna.
Tenże p. R., z powołania technik i geometra, gotów jest w każdej chwili robić nie mniej dokładne modele; młynów wodnych, tartaków, fabryk narzędzi