Zadanie bowiem jest powikłane.
Trzeba naprzód pojedyncze kości ułożyć i dopasować tak, aby żaden ze znalezionych szkieletów nie czuł się pokrzywdzonym i nie potrzebował jedenastu pozostałym kolegom wytaczać procesu o plagiat. Trzeba powtóre zbadać, czy monety z roku 1662 nie są umyślnie sfałszowane, dla wprowadzenia w błąd miejscowych sił archeologicznych.
Prócz tego należy ze stanu znalezionych kości poznać stopień cywilizacyi nieboszczyków, geologiczną epokę, do której należą, a nadewszystko zaś, za pomocą bardzo mozolnych rozumowań, zbadać, czy rozebrana kamienica nie dałaby się zaliczyć do mieszkań nawodnych.
Mamyż jeszcze dodawać, ile trudności przedstawia poznanie n. p. tego, co leżało w ziemi dawniej: kości czy monety? Dalej: czy znalezione monety były prawną własnością szkieletów, lub na odwrót. Dalej: na skutek jakiej katastrofy dwanaście tyle razy wymienionych szkieletów, stanowiących zapewne jedną rodzinę lub kółko przyjacielskie, znalazło się obok siebie w tej właśnie a nie innej kamienicy i obok tych właśnie a nie innych monet?
Może za wiele poświęciliśmy miejsca drobnemu na pozór wypadkowi; ale niech nas usprawiedliwią intencye. Chcieliśmy bowiem przedstawić publiczności całą trudność badań archeologicznych, a zarazem wykazać, jak szanownem jest powołanie archeologa-amatora; źle mówimy powołanie, archeologowie bowiem amatorzy nie tyle stanowią klasę, ile raczej rasę ludzi. Geniusz ich budzi się
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.