powietrza i wody, której większa część nie zdatna jest nie tylko do picia, ale nawet do mycia statków gospodarskich. Gdyby choroba ta potrwała cały rok, wówczas na 23 mieszkańców — jeden przenosiłby się w stronę powiększonych i upiększonych obecnie Powązek. Ponieważ zaś w czasie morderczej kampanii krymskiej zaledwie na 33 żołnierzy ginął jeden, okazuje się więc, że suplikacye trzebaby powiększyć o dwa wyrazy i śpiewać:
„Od powietrza, mieszkania w Warszawie, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie!“
Ładne miasto, niema co mówić... To też nie dziwię się, że w ostatnich czasach, mianowicie po zawarciu rozejmu w Serbii i rozejściu się pokojowych pogłosek, wielu z moich współrodaków zapałało gwałtowną żądzą „pójścia na Turki.“
Jeżeli tyfus jest owocem powietrza i wody, to zachodzi kwestya: czy Warszawa od dwu tych nieszczęść nie może się uwolnić? Przeciwnie, bardzo nawet łatwo. Potrzeba tylko zaprowadzić kanalizacyę i ściągnąć do miasta wodę z kilkunastu źródeł, znajdujących się w okolicy.
Sądzę, że współczesna inżynierya i chemia, bez wielkiego umysłowego wysiłku, potrafią zebrać wszystkie brudy warszawskie w jedno miejsce i zniszczyć je. Kwestya zatem rozbija się tylko o fundusz. Fundusze te, z natury rzeczy muszą być dwojakie: jednorazowe, na zaprowadzenie kanalizacyi, które wyniosą kilka milionów rubli — i — coroczne, na niszczenie brudów w zbiorniku ogólnym, które wyniosą kilkadziesiąt tysięcy rubli.
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/311
Ta strona została uwierzytelniona.