Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/384

Ta strona została uwierzytelniona.

raczy pojawić się nawet na sądzie ostatecznym, wówczas wszystkie sprawy cherlaków zostaną zawieszone dopóty, dopóki dystyngowana dama nie zajmie umyślnie dla niej przygotowanego krzesła.
Osoby takie Belzebub do piekła wprowadza pod rękę i wydziela im lokal oddzielny z fortepianem, tudzież salonikiem do przyjmowania gości.

∗                              ∗

Jeden z naszych kolegów, z okazyi potwarzy rzucanych na nas przez Figaro, nie tylko odpowiedział temu dziennikowi w sposób energiczny, ale nadto zagroził (naturalnie swoim czytelnikom), że artykuł przetłómaczy na język francuski i do Paryża wyśle.
Wyobrażam sobie, jak muszą być zmartwieni tą pogróżką czytelnicy: we wspomnianym bowiem artykule znajduje się między innemi taki ustęp:
„Pomimo chęci, aby te brednie przetłómaczyć, niepodobna tego uczynić, tak są pozbawione sensu i zdrowej logiki, iż pióro przeciw temu wzbrania się.“
Gdyby Figaro mógł ogłosić w dosłownem tłómaczeniu podobny artykuł, zaprawdę! sprawiłby nam okrutną łaźnię. Europa bowiem dowiedziałaby się nie tylko o tem, że nasze panie nie grywają w ruletę, ale i o tem, że nasi dziennikarze nie umieją pisać po polsku.
Zdaje się, że najwłaściwiej będzie zakończyć niniejszą wzmiankę prastarą modlitwą: