należy do kroniki. Dawne jak świat sprawy moralności, które jednak każde pokolenie przypominać sobie powinno, p. Świętochowski ożywił ideami zaczerpniętemu we wspaniałem źródle współczesnej filozofii, nadał im więc interes, zharmonizował z pojęciami wieku i pozyskał w literaturze niewątpliwe prawo do uznania.
Na tem kończymy z broszurą, szczerze życząc jej autorowi, aby otrzymawszy katedrę filozofii, mógł swoje zdolności zużytkować na polu naukowem. Poniosłoby zapewne skutkiem tego stratę nasze dziennikarstwo, a raczej tygodnikarstwo, lecz trudno! Czas goi najdotkliwsze rany; sądzę więc, że przy jego pomocy i to nieszczęście przeboleć byśmy potrafili.
Nie wspominam nawet, że p. T. w komercyalno-filozoficznym traktacie uważał za stosowne i na moją głowę wylać ceberek swego ciepłego entuzyazmu dla nauki i sztuki. Zwrócę jednak uwagę na dwa punkta.
1. Filozof p. T. (czy nie Teofrast) szanowne intelektualne zdolności swoje zużywa na odgadnięcie: dlaczego o broszurze p. Ś. tak głębokie w prasie naszej panuje milczenie? Ciekawa to zapewne kwestya, ale świat chyba na niej nie stoi. U nas wszystko idzie bardzo powoli, wypada więc cieszyć się nadzieją, że z czasem nietylko pojedyńcze broszury, ale i cała działalność literacka p. Świętochowskiego należycie ocenioną zostanie. Cierpliwości zatem.
2. Pan T. pragnąc zapewne wynagrodzić mimowolną krzywdę wyrządzoną p. Ś. przez prasę,
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/388
Ta strona została uwierzytelniona.