Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

sów, tym razem w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych.
Otóż dla podniesienia krajowego artyzmu mamy na rok bieżący trzy zadania jak zwykle. Architekci obowiązani są zrobić ćwiczenie na temat „Bramy wjazdowej“ bez suteryn, śmietników, a mimo to z lokalem dla stróża. Malarze mogą zrobić najmniej ośmnastocalową „Gościnność“, a rzeźbiarze dwudziesto czterocalowego „Długosza“.
— Czy masz już pan jaką myśl co do Długosza? — spytałem artysty, który w polotach swej fantazyi nie przekraczał dotychczas zakresu wyrobów pieczętarskich.
— A mam! — odparł. — Zrobię pana Szczukę z Leszna.
— Skądże znowu Długosz i p. Szczuka?
— Widzi pan stąd, że gdybym sportretował którego z tych długoszów, co siedzą na Lesznie, to by się inni obrazili, a jeżeli zrobię ich dozorcę, to wszyscy będą kontenci.
Argument ten przekonał mnie. Zdaje się, że Leszno w tym roku figurować będzie we wszystkich oddziałach Sztuk Pięknych. Rzeźbiarz chce wziąć stamtąd model do „Długosza“, architekt może skopiować „Wjazdową bramę“ a i malarzowi nikt nie zabroni zaczerpnąć też stamtąd pomysłu do ośmnastocalowej „Gościnności“.


∗                              ∗

Że Niwa jest najpoważniejszym naszym dwutygodnikiem, p. Jeleński jej korespondentem z Kali-