Nr 3213. „Wystawy prowincyonalne.“
Według naszego ograniczonego zapewne i bezzasadnego poglądu, ostatnia Warszawska wystawa rolnicza, na podniesienie gospodarstw włościańskich tyle zapewne wpłynęła, co anti-choleryczne medaliony na powiększenie ludności w kraju. Potrzebie tej jednak zaradzić warto i w pewnej części można za pomocą małych gubernialnych lub powiatowych wystaw.
Bo pomyślcie, o szanowni obywatele ziemscy, jakby to było pięknie (i pożytecznie), gdybyście też podczas większych n. p. jarmarków urządzili sobie takie maciupenieczkie ekspozycyjki rolnicze.
Jeden z was przysłałby swoje bydło, inny groch, inny kartofle, inny pługi, małe młocarnie i żniwiarki... Możnaby też (czego bynajmniej nie narzucam) z pieniędzy zaoszczędzonych przy preferansiku i zieleniaczku wystawić n. p. mały domek wiejski z porządnemi oknami, dobrym kominem, prostemi, ale przyzwoitemi mebelkami i obrazami tanimi wprawdzie, ale w każdym razie lepszymi od zwykłych odpustowych bohomazów. Przy takim domku możnaby wystawić stajnię i oborę, czysty chlewek, a bodaj nawet czyby się nie udało na parę dni jakiś ogródeczek z pasieczką.
Jestem prawie pewny, że kmiotkowie pracowici, załatwiwszy się ze sprawunkiem i szyneczkiem, zajrzeliby do onego dziwowiska. Wtedy możnaby im (nie koniecznie we fraku i białym krawacie) palnąć coś o machinach, rasowem bydle, sadach, pszczołach i t. d.
Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.