Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/006

Ta strona została uwierzytelniona.

kowskie i Lubelskie. — O tych więc okolicach mówię tylko, starając się o dokładność, tak co do dat, jak i nazw ludzi i miejscowości, o ile stara pamięć mi dopisała. Imiennie oddaję cześć zasłudze, w przekonaniu, że czas i groby chronią już przeszłość od zemsty wroga.
Wiązankę więc takich kilkunastu wspomnień przynoszę obecnie w ofierze moim współrodakom.
Pozornie są one luźne i odzielne a jednak razem stanowią one jedną nierozdzielną całość. Są one nawet różne co do formy i nastroju, lecz to jest wynikiem ich treści i usposobienia mego w chwili ich pisania, w przeciągu ośmioletniego peryodu.
Jest to niejako publiczna spowiedź moja z kilkunastu miesięcy mego życia. Spowiedź to szczera, prawdziwa, tak jak te wrażenia radości, nadziei, bolu lub rozpaczy, które w tym krótkim czasie przeżyłem, odczułem i przebolałem.
Jeżeli czasem w napisanych przezemnie zapatrywaniach o ludziach, zdarzeniach i datach, pomyliłem się, to napisałem to tylko w dobrej wierze i na zasadzie mego głębokiego przekonania.
Zresztą przedmiot mój nie jest wesoły, jak nie wesołe są przeszło stuletnie dzieje nasze. O ile więc z radością podnoszę we wspomnieniach moich zasługę wobec narodu i nadludzkie poświęcenia jednostek, tak ze wstrętem i głębokim bólem serca widziałem się zmuszony opisywać niejako krwią i łzami fakta małoduszności, zdziczenia lub nawet zdrady narodu przez jego członków! Miłość jednak prawdy, nie pozwoliła mi zamilczyć o tej smutnej stronie, od której najszlachetniejsze wysiłki ludzkości nie są wolne. Bez tego opowiadanie moje byłoby jednostronnem, nieprawdziwem a więc minęłoby się z przeznaczeniem i celem jaki sobie założyłem.
Pomiędzy wspomnieniami czysto osobistej natury pomieściłem jedno, a mianowicie: „Łzawe wesele“,